PIERWSZA DAMA OCEANÓW
Kapitan Krystyna Chojnowska-Liskiewicz
Wszyscy zgadzamy się że Polki są piękne. W tym miejscu najczęściej wymieniamy nazwiska z długiej listy najróżniejszych konkursów piękności. Że są inteligentne. Tu mówi się o naszych noblistkach: Marii Curie-Skłodowskiej i Wiesławie Szymborskiej. Kiedy wspomnimy najsłynniejsze Polki sportsmenki, wówczas spada na nas cała lawina nazwisk którymi zachwycał się cały świat. A czy Polki są odważne ? W tym miejscu zdania bywają podzielone. A moim zdaniem nie powinny.
Nazwiska dwóch Polek, które przeszły do historii światowego wyczynu powinny przekonać największych sceptyków. Mam tu na myśli Wandę Rutkiewicz i Krystynę Chojnowską-Liskiewicz.
Ta pierwsza zadziwiła świat wejściem na najwyższy szczyt świata, na Mount Everest. Druga jest pierwszą kobietą na świecie, która samotnie opłynęła glob ziemski na niewielkim jachcie.
Niestety Wanda Rutkiewicz już nie żyje. Zginęła tragicznie podczas kolejnej wspinaczki w Himalajach. Natomiast kapitan Krystyna Chojnowska-Liskiewicz wciąż żegluje.
W ubiegłym roku minęło dwadzieścia lat od czasu kiedy agencje prasowe całego świata podały sensacyjną wiadomość: Pierwsza kobieta na świecie samotnie opłynęła na jachcie glob ziemski. Była nią Polska żeglarka kapitan Krystyna Chojnowska-Liskiewicz. Dla ludzi obeznanych w temacie sensacyjnym był nie sam wyczyn, którego wcześniej czy później ale spodziewano się. Logicznym wydawało się że w kilkaset lat po załogowym opłynięciu świata przez Magellana i pierwszym samotnym rejsie Amerykanina Josepha Slocuma, kiedyś w końcu dokona tego i kobieta. Sensacją światową było to że zrobiła to Polka w dodatku na jachcie polskiej produkcji ! Dla kraju z wielkimi, wielowiekowymi tradycjami morskimi był to szok. W tym miejscu młodszym Czytelnikom należy się wyjaśnienie. Polska lat 70-tych to był zupełnie inny kraj niż dzisiaj. Jakikolwiek wyjazd za granicę był wówczas wielkim problemem. Polskie jachty morskie nie były znane światu poza nielicznymi wyjątkami. Gorset założony przez komunistów na całe społeczeństwo dociskał w równym stopniu i żeglarzy. Najlepiej tamte czasy oddają słowa pani kapitan Krystyny Chojnowskiej-Liskiewicz zapytanej, już wiele lat po rejsie, w wolnej Polsce, w których wyjaśnia w sposób oczywisty, niestety zrozumiały tylko dla ludzi żyjących w ówczesnej Polsce, że ten jej samotny rejs, nie był nigdy dla chęci samotnego żeglowania, ale był jedyną możliwością dalekiego pożeglowania.
Decyzja o wysłaniu Polki w pierwszy samotny rejs dookoła świata zapadła w Polskim Związku Żeglarskim w czerwcu 1976 roku. Wszyscy wiedzieli że należy się śpieszyć, by nie być uprzedzonym. Związek wytypował do tego trudnego zadania jachtowego kapitana żeglugi wielkiej Krystynę Chojnowską-Liskiewicz, jako osobę o największym doświadczeniu żeglarskim, a w “cywilu” inżyniera budowy okrętów. Budowę odpowiedniego jachtu zlecono stoczni jachtowej im. J. Conrada Korzeniewskiego w Gdańsku. Szefem biura konstrukcyjnego tej stoczni był mąż pani kapitan, znany żeglarz Wacław Liskiewicz. On to właśnie na bazie kadłuba jachtu klasy Conrad 32, opracował projekt całego jachtu któremu nadano imię “Mazurek”. Już pod koniec grudnia jacht został zwodowany. Na pokładzie polskiego statku przewieziono go do Las Palmas na Wyspach Kanaryjskich. Tam 28 marca 1976 roku rozpoczęła się historyczna podróż. Jej trasa wiodła przez Ocean Atlantycki, Kanał Panamski, Pacyfik, Ocean Indyjski i ponownie wrót Atlantyk. 20 marca 1978 roku o godz. 19 “Mazurek”, przepłynąwszy 28696 mil morskich, osiągnął pozycję na szerokości północnej 16 stopni i 8 minut oraz wschodniej długości geograficznej 35 stopni i 50 minut, przecinając własną trasę sprzed dwóch lat. Kapitan Krystyna Chojnowska-Liskiewicz zamknęła pętlę opasującą Ziemię, jako pierwsza w dziejach morskich podbojów samotnie żeglująca kobieta. W trakcie tego pionierskiego rejsu nie obyło się bez wielu przygód, problemów technicznych związanych z jachtem i kłopotów zdrowotnych. Już w Australii kapitan “Mazurka” znalazła się z powodu dolegliwości nerkowych w szpitalu. W międzyczasie zaginął jacht. Na szczęście wszystkie te przygody kończyły się szczęśliwie. Prawdziwy wyścig z czasem, własnymi słabościami i wybrykami natury zaczął się od momentu kiedy na jacht dotarła wiadomość że w pogoń za “Mazurkiem” ruszyły dwa inne jachty. Brytyjska żeglarka Naomi James na wielkim i super v nowoczesnym jachcie i francuska Brigitte Oudry. Każda z tych pań chciała być tą pierwszą. Cała żeglarska Polska trzymała wtedy kciuki za “Mazurka”. Wtedy to kapitan Chojnowska zdecydowała się płynąć z Kapsztadu do Las Palmas bez postoju. Pokonanie 7086 mil morskich zajęło jej dwa i pół miesiąca samotnej żeglugi, ale dało palmę pierwszeństwa i tytuł “Pierwszej Damy Oceanów“.
Jerzy Kołakowski